Każda z nas, kobietek, marzy o nieskazitelnie gładkiej skórze bez niespodzianek, wyrównanym kolorycie i bez efektu maski. Do zakrycia drobnych niedoskonałości wystarczy jedynie korektor, lecz co z większymi potrzebami? Z pomocą przychodzą kremy BB i CC, fluidy i ciężkie podkłady.
W czasie swojego długiego życia, zużyłam naprawdę małą ilość podkładów. Swoją przygodę zaczęłam od kremu BB z Under20, lecz ponad 3 lata temu zmieniłam go na kultowy Revlon Colorstay. Prawdę mówiąc wcale nie potrzebowałam, aż tak mocnego krycia, bo problemów z cerą nigdy nie miałam, wystarczyło zakryć drobne przebarwienia i wyrównać koloryt. Lecz jak wiadomo młode osoby lubią eksperymentować. Na szczęście umiejętnie się nim posługiwałam i krzywdy sobie nie zrobiłam.