Cisza na sali. Główne światła skierowane tylko na parkiet. Na dwóch końcach parkietu stoi po 9 par ubranych w eleganckie garnitury i wieczorowe suknie. Ze sceny dobiega głos dyrekcji:
"Poloneza czas zacząć"
Energiczny wstęp od najpiękniejszego poloneza z "Pana Tadeusza" poleciał z głośników i sprawił, że moje ciało jak zwykle przeszył dreszcz. 600 par oczu z 4 stron skupione tylko na nas. Od rozpoczęcia dzielą nas tylko sekundy. Uśmiech na twarzach znajomych za mną, a jednocześnie widzę u nich powagę i zdenerwowanie. Ostatni uścisk dłoni partnera i słowa "będzie dobrze". Pierwsza para ruszyła. Zaraz czas na nas.
Ale jak to się wszystko zaczęło?
Nie da się ukryć - jestem w klasie maturalnej. Niejednokrotnie to podkreślałam na tym blogu. Chciałabym wam pokazać jak wyglądała moja studniówka oraz ile pracy i serca trzeba w to włożyć. Na pierwszej studniówce (100) miałam okazję być rok temu razem z moim chłopakiem, który również był moim partnerem w tym roku. Jednak tamtej imprezy nie przeżyłam w taki sposób jak mojej własnej.
W ostatniej klasie szkoły średniej są tylko 2 tematy: studniówka i matura. Im bliżej balu, tym więcej ludzie o nim rozmawiają, a matura schodzi na drugi plan. Rosnące z każdym dniem zainteresowanie ma swój początek w październiku. To wtedy rozpoczął się nabór do poloneza pokazowego, pierwsze spotkania Komitetu Studniówkowego (KS) oraz rozdawanie deklaracji. Chciałam, aby ten bal był imprezą, którą zapamiętam do końca życia. Z tego powodu zaangażowałam się pośrednio w jego organizację. Z każdej klasy maturalnej należało wybrać 2 osoby reprezentujące. Spotykając się z KS ustalaliśmy wszystkie kwestie organizacyjne, m.in. wybór zespołu i DJa, muzyki, jedzenia, wyglądu zaproszeń, układu stołów, kolorów kotylionów. Przy takiej liczbie osób nie jest łatwo, kiedy każdy ma coś do powiedzenia, bo jak to mówią - ile ludzi, tyle opinii.
Już rok temu będąc na studniówce zapragnęłam tańczyć poloneza pokazowego. Moje marzenie nie zmieniło się przez cały ten czas. Gdy tylko dowiedziałam się o terminie naborów szybko znalazłam partnera (oczywiście z naszej szkoły i naszego rocznika) i byłam pierwsza na sali, aby się zapisać :D Na szczęście udało mi się. Ponad godzina czekania po wtorkowych lekcjach i próby na hali do 17, tydzień w tydzień, a czasem nawet na długich przerwach. Pod koniec listopada pojawiła się pierwsza panika, że nasz taniec jest za krótki, a my mamy za mało czasu, jednak ze wszystkim się wyrobiliśmy. Grudniowe próby wymagały od nas noszenia obcasów, a dzień przed balem odwiedziliśmy hotel, aby po raz pierwszy zatańczyć nasz układ w nowym miejscu i dostosować go do sali.
Osobiste przygotowania do studniówki zaczynają się w listopadzie. To chyba idealny czas, aby umówić się do fryzjera, na makijaż oraz szukać krawcowej. Ja jednak zaufałam sobie i stwierdziłam, że moje umiejętności są na tyle wysokie, na tyle dobre, że dam sobie radę sama zarówno w makeup'em jak i włosami. Myślałam nad szyciem 'tej jedynej, wymarzonej sukienki', ale kompletny brak idei spowodował, że zrezygnowałam z tego pomysłu.
Poszukiwania w sklepach też nie były łatwe, jestem bardzo wybredna i naprawdę trudno było mi znaleźć cokolwiek, co by mi się chociaż spodobało. Od razu zrezygnowałam z czarnego i szukałam czegoś jasnego lub w kolorze czerwonym lub różowym.
Pierwszą sukienkę kupiłam na początku grudnia, jednak stwierdziłam, że w długiej sukience nie będę się dobrze bawić i będzie ona odpowiednia na poloneza. Podczas przerwy świątecznej zaczęłam panicznie przeglądać sklepy internetowe w poszukiwaniu chociażby inspiracji, a także prawie codziennie zwiedzałam nowe zakątki w moim mieście szukając sukienki, która mi się spodoba. Niestety, bez skutku. Wylądowałam nawet w Warszawie i doszłam do wniosku, że zmarnowałam tylko dzień.
Pierwszą sukienkę kupiłam na początku grudnia, jednak stwierdziłam, że w długiej sukience nie będę się dobrze bawić i będzie ona odpowiednia na poloneza. Podczas przerwy świątecznej zaczęłam panicznie przeglądać sklepy internetowe w poszukiwaniu chociażby inspiracji, a także prawie codziennie zwiedzałam nowe zakątki w moim mieście szukając sukienki, która mi się spodoba. Niestety, bez skutku. Wylądowałam nawet w Warszawie i doszłam do wniosku, że zmarnowałam tylko dzień.
10 dni przed studniówką, 30 stycznia. Późny wieczór, po całym dniu w mieście, tuż przed zamknięciem sklepów.. Kupiłam sukienkę! Nawet nie wiecie jakie to cudowne uczucie, kiedy tak naprawdę macie wszystko z głowy. Ostatecznie zdecydowałam się na nakrapianą białą sukienkę, delikatnie rozkloszowaną z czarnymi wstawkami.Chwilę później dokupiłam do niej buty. Godzinę później miałam załatwione już torebki i biżuterię.
Jednak pomysłu na makijaż, który będzie pasować do obu sukienek, nie miałam aż do czwartku. Tego dnia Klaudia Łepkowska spada mi z nieba z makijażem studniówkowym od podstaw.
1 dzień przed studniówką. Bal to temat nr. 1 w szkole. Nauczyciele odpuszczają. (Przed)ostatnie popołudniowe zakupy.
DZIEŃ STUDNIÓWKI, 9 stycznia 2016
Po ciężkiej nocy w wałkach wstałam i kończyłam swoje przygotowania. Po lekkim obiedzie zabrałam się za makijaż i naprawdę cieszę się, że wyszło mi perfekcyjnie za pierwszym razem i nie musiałam nic poprawiać. Zdjęłam wałki, ubrałam się i spakowałam torebkę. Oczywiście nie zapomniałam o czerwonej podwiązce! O 17 już byłam w aucie, a o 18 wraz z moim partnerem stanęłam na czerwonym dywanie, który prowadził od drzwi głównych aż do recepcji. Nadal nie wierzyłam, że TO JUŻ DZIŚ, JUŻ ZA CHWILĘ.
Podobnie jak w poprzednich latach studniówka odbyła się w 4 gwiazdkowym Hotelu Binkowski. Moim zdaniem wybór idealny - wygląd i klasa tego miejsca, organizacja oraz dekoracje tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że to jedne z lepszych miejsc na pierwszy w życiu bal. Wielka sala ze szklanym dachem i kryształowym żyrandolem, balkon dookoła parkietu, niesamowite oświetlenie, potężne srebrno-szare fotele, czerwony dywan, 10 osobowe okrągłe stoły w części restauracyjnej, szwedzkie stoły, wspaniale dobrane menu i pomysłowe dekoracje oraz urozmaicenia w postaci m.in fontanny z czekoladą wraz z owocami.. Czego chcieć więcej?!
Po zrobieniu zdjęć w parach wraz z partnerami rozpoczęła się część oficjalna, czyli polonez dla całej szkoły którego poprowadziła dyrekcja wraz z tancerzami, przemówienia oraz polonez pokazowy, w którym miałam okazję brać udział. Tuż po pierwszym posiłku zaczęła grać muzyka. Zmieniłam długą suknię, którą miałam przeznaczoną do poloneza na krótką, białą. Byłam gotowa na całonocne szaleństwo! Może i nasz DJ i jego zespół nie byli idealni, ale po pewnym czasie liczyła się już tylko zabawa.
Całą imprezę relacjonowali kamerzyści i fotografowie. Każda klasa miała swoją dwójkę operatorów oraz swoje miejsce na parkiecie. Pełna organizacja - jeśli będziemy tańczyć w innym miejscu na sali, to zwyczajnie nie będzie nas na filmie oraz na zdjęciach. Ponadto każda klasa miesiąc przed studniówką losowała kolory kotylionów - tym sposobem nasi fotografowie widząc różową kokardkę wiedzieli, że w obiektywie znajduje się uczeń z naszej klasy :)
Rozpoczął się schemat: zabawa - zdjęcia - jedzenie - zabawa - rozmowy - zdjęcia - atrakcje - jedzenie..
W trakcie balu kilkukrotnie zostaliśmy mile zaskoczeni. Poza wspaniałymi drobnostkami w postaci deszczu srebrnego konfetti, kwiatami dla dziewczyn czy też wyżej wspomnianej fontanny z czekolady, mieliśmy całą noc wrażeń! Pierwszą, większą niespodzianką, której nie było rok temu była fotobudka i gadżety w postaci kapeluszy, peruk i piór. Po wystaniu w kolejce można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie drukowane od razu w wybranym formacie. Świetna atrakcja - nie dość, że cieszyła się dużą popularnością, to dostawaliśmy zdjęcie od razu do ręki!
Kolejną niespodzianką był pokaz i nauka tańca. Największą niespodzianką okazał się niespodziewany występ gościa specjalnego. Kilkanaście minut przed północą stery DJ'a objął Shaun Baker, a za mikrofonem stała urocza Jessica Jean! Nasi rodzice postarali się, aby niespodzianka pozostała niespodzianką do samego końca i oczywiście się udało.
12 godzin balowania, szaleństwa i beztroskiej przyjemności minęło jak pstryknięcie palcem.. Ze smutkiem patrzyłam na czas, który mijał nieubłagalnie. Bawiłam się na parkiecie prawie do samego końca i cały czas w szpilkach! Mimo tego, że włosy wyprostowały mi się w ekspresowo szybkim tempie, a ostatnie dwie godziny męczyłam się z czymś w oku, to starałam się wykorzystać 120% z tego co nam dali. Chociaż makijaż pozostał na swoim miejscu aż do powrotu do domu :)
Dziękuję wszystkim za tą wspaniałą imprezę, za ten pierwszy poważny bal, który został niesamowicie zorganizowany, abyśmy wszyscy byli szczęśliwi i zapamiętali go na zawsze! Dziękuję moim znajomym i partnerowi, za to mogli mi towarzyszyć przez całą noc i dzięki nim mam cudowne wspomnienia na całe życie! :)
Zostawiam Was z ostatnią porcją zdjęć :* Jest ich tyle, że nie sposób wybrać, a pokazują one całokształt tej imprezy. Życzę każdemu tak wspaniałego balu jak mój :)
PROstudniówka odwaliła kawał świetnej roboty! Dziękuje!
Dziękuję wszystkim za tą wspaniałą imprezę, za ten pierwszy poważny bal, który został niesamowicie zorganizowany, abyśmy wszyscy byli szczęśliwi i zapamiętali go na zawsze! Dziękuję moim znajomym i partnerowi, za to mogli mi towarzyszyć przez całą noc i dzięki nim mam cudowne wspomnienia na całe życie! :)
Zostawiam Was z ostatnią porcją zdjęć :* Jest ich tyle, że nie sposób wybrać, a pokazują one całokształt tej imprezy. Życzę każdemu tak wspaniałego balu jak mój :)
PROstudniówka odwaliła kawał świetnej roboty! Dziękuje!
0 komentarze