Ciepły, a za razem mokry majowy wieczór, kubek gorącej malinowej herbaty, laptop na kolanach - zabieram się do roboty. Zaczynam myśleć jak się do wszystkiego zabrać, gdyż największym moim problemem jest czekający w kolejce post o zupełnie odmiennej i nigdy dotąd nie poruszanej tematyce, ale jeszcze nie skończony.. i obawiam się, że w najbliższym czasie nie uda mi się tego zrobić, bo wiąże się on z telefonem, który dziwnym sposobem sam się wyłączył i już nie chciał się włączyć, więc wylądował w serwisie.
Dziś dużo zdjęć, klasyczny wpis podsumowujący oraz Instagram Mix z maja.
Zapraszam do lektury :)
#CHALLENGE 30 dni bez słodyczy
Na wstępie chciałabym się pochwalić, że podołałam zadaniu, że nie poddałam się i słusznie wierzyłam w swoje możliwości. Żadne słodycze nie wylądowały w moich ustach, nawet cukier ograniczyłam. Wbrew pozorom nie było to takie łatwe, zwłaszcza, że co chwila trafiały mi się jakieś imprezy, jak nie rodzinne, to wśród znajomych. Na każdej z nich masa zachęcających wyglądem ciast, lodów i ciastek. A żeby mi kompletnie dopiec dwa razy piekłam ciasto z rabarbarem. Niesamowity ból, kiedy widzisz jak ciasto znika z blaszki, a wszyscy dookoła Cię zachwalają za ten smak. Jednak ani razu nie straciłam wiary w siebie, poczułam przypływ pozytywnej energii, która nie pozwalała mi przerwać wyzwania, a dodatkowo miałam osoby, które mnie wspierały. Sprawdziłam tylko swoją silną wolę i czuję się dumna, że potrafię sobie stanowczo powiedzieć NIE. I nie zamierzam przestać, kiedy kalendarz pokaże 1 czerwca. Postanowiłam sobie, że ograniczę słodkości do minimum :)
Czym zastąpiłam słodycze?
Przede wszystkim dobrymi myślami. Sprawdziłam nie tylko swoją silną wolę, ale także zaoszczędziłam trochę pieniędzy. 'Oczyściłam' swój organizm, zaczęłam się lepiej odżywiać i podwójnie zwracać uwagę na to co jem oraz poprawił się stan mojej skóry, a także włosów (nie używam odżywki już od 3 tygodni, a moje włosy są w nienaruszonym stanie!)
Na moich śniadaniowych kanapkach zagościło więcej warzyw, w końcu jest ich pod dostatkiem! Jadłam je zamiennie z owsianką w różnych postaciach oraz z deserami jogurtowymi (jogurt, owoce, bakalie)
Warto brać udział w konkursach!
Wygrałam! Pierwszy raz w życiu wygrałam nagrodę rzeczową. Na początku maja były to tatuaże ze sklepu internetowego Statment. Cóż za trudność opublikować zdjęcie konkursowe i stać się jednym z dziesięciu zwycięzców. Wyczekałam i doczekałam się wyników. Mogłam wybrać dowolny wzór i po dwudniowej próbie podjęcia decyzji zdecydowałam się na zestaw #hamsa. Tatuaże przyszły po tygodniu, jednak do tej pory leżą na półce i czekają na lato i opalone ciało.
Kolejny konkurs ogłosiła strona Kosmetykomania. Tutaj również wystarczyło opublikować zdjęcie i oznaczyć ich profil. Po tygodniu oczekiwań weszłam z samego rana na ich bloga i ujrzałam swoją nazwę profilu instagramowego i od razu napisałam do niech maila zwrotnego z adresem, jak prosili. W piątek po powrocie ze szkoły zobaczyłam przed swoim domem rozerwane pudełko.. Mój kochany listonosz postanowił przerzucić tą małą paczuszkę przez płot, a mój pies ją rozerwał i zjadł przepyszną krówkę, która była wewnątrz! Dostałam pstelowe różowe jajeczko do mycia pędzli zapakowane w słodki różowy woreczek oraz list od Kosmetykomani.
Nie zamierzam przestać brać udziału w konkursach! A nóż, może uda mi się coś jeszcze wygrać! Was też zachęcam!
NATURE'S WAYS
Maj spędziłam z telefonem w ręku, a dokładniej z włączonym aparatem. Przez pierwszą część miesiąca w obiektywie królowały kwiaty, którym nie byłam w stanie się oprzeć, w końcu cieszą one nasze oczy przez niedługi czas.
W połowie miesiąca zaliczyłam wyjazd na Mazury na komunie, wróciłam przeziębiona i nie wróciłam już do szkoły. Leniuchowanie w domu razem przez internet z moim chłopakiem, który już skończył matury, sprawiło, że wpadliśmy w szał kupowania tanich przejazdów i tym sposobem jedziemy do stolicy za grosze oraz lecimy do Rzymu na 6 dni w lipcu! Nie możemy się doczekać!
Nie sądziłam, że przygotowania podsumowania miesiąca może być takie trudne. Z jednej strony zawarłam tu sporo treści, z drugiej mam ciągle chyba zbyt wiele do powiedzenia.
W połowie miesiąca zaliczyłam wyjazd na Mazury na komunie, wróciłam przeziębiona i nie wróciłam już do szkoły. Leniuchowanie w domu razem przez internet z moim chłopakiem, który już skończył matury, sprawiło, że wpadliśmy w szał kupowania tanich przejazdów i tym sposobem jedziemy do stolicy za grosze oraz lecimy do Rzymu na 6 dni w lipcu! Nie możemy się doczekać!
INSTAGRA MIX
Jak wyglądał wasz maj? Jakieś nowości?
0 komentarze