facebook google twitter tumblr instagram linkedin
  • Start
  • Kategorie
    • Lifestyle
    • Fashion Diary
    • Beauty & Care
    • Podróże
    • Poradniki
    • Event
  • Serie
    • Basic
    • Long Hair Don't Care
  • Mapa podróży
  • O mnie
  • Kontakt

Emilia Miller

Święta, koniec roku. Najbardziej wyczekiwany czas w studenckim życiu - powrót do domu, spotkania z rodziną, bliskimi i znajomymi, odpoczynek i wylegiwanie się przy kominku.. i oczywiście dużo jedzenia! Grudzień przeleciał w ekspresowym tempie, pamiętam jak się zaczynał, jak zaczynałam odliczanie i mówiłam 3 tygodnie do świąt.. 2 tygodnie.. tydzień.. teraz od powrotu do domu dzieli mnie zaledwie kilka godzin. W pracy ostatni miesiąc to gorący czas i ogromny szał zakupów, spędzałam tam niemal każdą wolną chwilę. Uczelnia nie była łaskawa i co tydzień nowy projekt, siedzenie do późna z rysunkami, deadline'y i kolokwia kilka dni przed świętami. W międzyczasie przecież trzeba kupić prezenty i znaleźć odrobinę czasu na odpoczynek.  Ani się obejrzałam, a przyszedł piątek, 21 dzień grudnia. Zaplanowany jako dzień wolny od pracy, tak też pozostało. Uczelnię zakończyłam wcześniej niż zwykle, dzięki czemu zyskałam odpowiednie warunki do spełnienia swojego marzenia, które chodziło za mną od 3 lat, od kiedy zamieszkałam w stolicy...

Po tym emocjonalnym, jak na mnie, wstępie, warto wyjaśnić, że... marzeniem było zrobienie sesji zdjęciowej w świątecznie ozdobionej Warszawie. Zaskakujące, nieprawdaż? :D W końcu mi się udało, i choć zapowiadało się na zrobienie zaledwie kilku strzałów, to piękny plener nie pozwolił nam tak szybko odejść. Z pomocą przyszła niezastąpiona przyjaciółka, Weronika, która również nie została bez zdjęć. Jako miejsce wybrałyśmy barwny Rynek na starym mieście w naszej pięknej stolicy. Jak co roku jest tam lodowisko, niesamowite oświetlenia i ozdobione świątecznie budki w których kupimy grzane wino czy rozgrzewające potrawy. Pomimo ujemnej temperatury, to była czysta przyjemność.. dzięki tym zdjęciom poczułam w końcu zbliżające się święta, wyluzowałam, odpoczęłam, spędziłam czas z bliską osobą przeplatając żarty z ploteczkami i babskimi rozmowami. Dokładnie tego mi trzeba było, nie mogłam lepiej rozpocząć wolnego!

Klasyka nigdy nie wychodzi z mody, dlaczego więc nie połączyć jej z casualową wygodą? Jasno-szary klasyczny, dwurzędowy płaszcz to mój nowy nabytek - dokładnie takiego brakowało mi w szafie. W kolorze płaszcza dobrałam torbę. Czarną bazę stanowi jeansowa spódnica, botki na obcasie, beret, szalik i rajstopy... odkrycie tego roku - 120 den są idealne na zimę! Chociaż przyznaję, że kusi mnie 200 :D Niewątpliwie największą uwagę przyciąga czerwony, ciepły sweter i usta pomalowane w tym samym kolorze - święta, zima to idealny czas dla takiego koloru. Uwielbiam zestawiać go w bezpiecznej kolorystyce, tak jak na dzisiejszych zdjęciach, choć zauważyłam też, że czerwień bardzo dobrze wygląda z jeansem. Podsumowując: kupiłam w tym roku kolejny jasnoszary płaszcz, jednak o innym kroju niż ten który nosiłam w poprzednich sezonach i zaopatrzyłam się w identyczne czarne botki jak miałam przez ubiegłe 2 sezony.. Jak widać klasyka i uniwersalność tych produktów nie pozwala mi na dużą zmianę.











Z tego miejsca chciałabym życzyć wszystkim szczęśliwych, pogodnych, radosnych świąt spędzonych w rodzinnej, ciepłej atmosferze. Bawcie się dobrze w Sylwestra i wejdźcie w Nowy Rok z uśmiechem na buzi! Do usłyszenia :*

PAMIĘTAJ O MOICH SOCIAL MEDIACH!
Zaobserwuj instagrama @miller.emilia oraz makijażowego, którego ostatnio aktywowałam na nowo @miller.beauty, a także polub mój fanpage Miller Emilia Blog !

Nie zapomnij skomentować i zaobserwować bloga, aby być na bieżąco!
19:49:00 4 komentarze

Wielkimi krokami zbliżają się święta, a tuż po nich sylwester i dwa miesiące karnawału, zabawy i brokatu! Marka Bell ponownie wychodzi z nowościami, które znajdziecie od pierwszych dni grudnia do końca stycznia w Biedronkach. Nazwa nie powinna Was zaskoczyć - CARNIVAL. Co znajdziemy tym razem w kolekcji? 3 połyskujące lakiery do paznokci, a z kategorii makijaż rozświetlający puder wykończeniowy do twarzy i ciała o zapachu wanilii (HIT), delikatne pomadki w sztyfcie oraz winylowe, bardzo mocnokryjące, napigmentowane błyszczyki, plus nowość - sypkie pigmenty do makijażu oczu!

Design
Najnowsza limitowana kolekcja to połączenie klasycznej głębokiej czerwieni, mocnego niebieskiego i złota. Wszystko posiada motyw grubych pasów. Poza karnawałem, wyczuwam bardzo mocną inspirację cyrkiem! Mimo, że kolorystyka oraz design nie przemawiają do mnie w pełni, to nazwy już tak, podobnie jak same produkty, które mnie mocno zaskoczyły.


SHOW OFF
Tym razem do wyboru mamy 3 produkty:
01. biżuteryjny bezbarwny top coat z masą wielokolorowych i wielowymarowych, nieregularnych drobin
02. klasyczna czerwień o lustrzanym blasku, gładka i w pełni kryjąca
03. czerwień o lekko malinowych tonach z dodatkiem złotego pyłu, który niesamowicie odbija światło
Jak się zapewne domyślacie, moim ulubieńcem jest TOP, który potrafi zmienić KAŻDY manicure (w moim przypadku hybrydowy) w zupełnie coś innego, świeżego, bez żadnych umiejętności i tracenia czasu. Wystarczy przeciągnąć jedną lub dwie warstw produktu i mamy nowy, olśniewający look. Pozostałe lakiery zapewniają pełne krycie po 2 warstwach.
CENA: 7,99 zł


SHINY LIPS
Półtransparentna pomadka w wykręcanym, klasycznym sztyfcie nadająca ustom lekkiego koloru, a także uczucie gładkości i zadbania. Gładko sunie po ustach pozostawiając je nawilżone, więc nie musimy martwić się o przesuszenie i podkreślenie suchych skórek. Krycie można delikatnie stopniować, zyskując dzięki temu większy efekt rozświetlenia - pomadki zawierają w sobie złote, malutkie drobiny, które pięknie odbijają światło w zależności od kąta padania. Idealnie dopełnią każdy makeup, są niezobowiązujące, można ich używać na codzień do lekkiego looku. Ich trwałość to kilka godzin. Pięknie pachną wanilią i pudrowością.
01 Strawberry Slushie - truskawkowo-czerwony odcień o największym kryciu
02 Bubblegum Smothie - słodki, jasny, chłodny róż przypominający gumę balonową
03 Tutti Frutti Soda - brzoskwiniowo-łososiowy odcień o neutralnych tonach
CENA: 9,99 zł


VINYL LIPS
Totalny HIT! Błyszczyk o 100% kryciu, które osiągamy już po jednym przeciągnięciu, jednocześnie zapewniając niesamowity blask i szklane odbicie. Opakowanie klasyczne dla błyszczyków i pomadek matowych, jednak gąbeczkowy aplikator jest spłaszczony z obu stron, jest też bardziej giętki - przemyślane, ponieważ błyszczyk jest dość gęsty. Proponuje nakładanie błyszczyka po wcześniejszym nałożeniu konturówki na usta - ułatwi to pracę, wyznaczenie granic ust, a także zapobiegnie wylewaniu się poza kontury. Trwałość? Całkowicie mnie zaskoczyła, jak na produkt tego typu - nawet jedząc kanapkę, w bardzo naturalny sposób, produkt ciągle był na ustach, zeszła tylko ta gładka, śliska i błyszcząca warstwa, więc spokojnie mogłam dołożyć szminkę na nowo.
PS. Spójrzcie tylko na tą czerwień.. stworzona na typowy świąteczny glam look! UWAGA! Lubią się wszędzie odbijać! Dostępny w 3 odcieniach:
01 Circis Peanuts - czy to jest kolor orzeszków ziemnych? Myślę, że mają coś wspołnego, może jest jednak od nich nieco chłodniejszy, na mojej buzi nabiera szarych tonów, mimo, że w opakowaniu to chłodny, średni nudziak
02 Cotton Candy - to jest ten rodzaj koloru, który mogłabym nosić na codzień - brudny, zgaszony róż o ciepłym podbiciu, dzięki czemu wybijają w nim lekko ceglane tony. Idealny dla jasnej karnacji i blond włosów, a także tych zielonookich rudych.
03 Candy Apple - kojarzycie te szklisto-czerwone jabłka w karmelu, halloweenową przekąskę z USA? To dokładnie ten kolor! Głęboka czerwień, równowaga ciepłych i zimnych tonów. Stworzona dla każdego typu urody.
CENA: 9,99 zł







VANILLA SUGAR FACE & BODY SHINE POWDER
Nowość, takiego produktu jeszcze nie było - 7 gram sypkiego pudru rozświetlającego do twarzy i ciała zamkniętego w czerwonym zakręcanym pudełeczku wraz z gąbeczką. Jasno-beżowy odcień, ogromna ilość drobnozmielonego, połyskującego na srebrno i złoto pyłu (ale nie jest to brokat) - nie jest to rozświetlacz, a puder, którym możemy oprószyć twarz, chociaż prędzej użyłabym na ciało - dekolt, ramiona, szyja. MUST HAVE sezonu karnawałowego. Dodatkowy plus? Niesamowicie pachnie wanilią. Nie mogę się doczekać aż go użyję na większe wyjście!
CENA: 13,49 zł


METAL FROSTING EYESHADOW
Chyba mój ulubiony produkt z tej kolekcji - mocno połyskujący, foliowy cień zamknięty w słoiczku. Jego konsystencja jest pomiędzy produktem sypkim, a prasowanym - pozbijany jest w duże grudki, które wystarczy przenieść za pomocą palca na powiekę (pędzel się nie sprawdzi) i makeup jest gotowy. Wyglądają dobrze solo, a także jako uzupełnienie wieczorowego, mocnego makijażu oka. Nadaje intensywny blask, mocny kolor - zupełnie jak cień foliowy. UWAGA! Ostrożnie z otwieraniem słoiczka, żeby nie stracić połowy produktu przez wysypanie go! Trwałość? Jak najbardziej jest! Uwielbiam go nakładać na glitter primer z NYXa, dzięki czemu mam jeszcze większy efekt blasku i trwałości! MUST HAVE! Musisz to mieć! Ja już go widzę w świątecznych makijażach, efekt WOW gwarantowany! Dostępny jest w 4 niesamowitych... popcornowych odcieniach (myślę, że nawiązanie do popcornu jest nie bez powodu - jego konsystencja dokładnie przypomina tę przekąskę):
001 Classic Popcorn - jasny szampański odcień o ciepłym podbiciu z różanym tonem, obijający złoty blask
002 Carmel Popcorn - pomarańczowa miedź, ciepła, złocista z poświatą w kolorze jasnego żółtego złota, stworzona na zielonookich, rudych, a także dla brązowookich
003 Peanut Butter Popcorn - ciepły, czekoladowy odcień o brązowych tonach i złotych drobinach,
004 Cookie Popcorn - w kolorze ciasteczka OREO - chłodny, ciemny brąz z domieszką czerni o złoto-srebrnym blasku
Jak się zapewne domyślacie - moimi ulubieńcami są odcienie Classic i Carmel - coś czuję że sie z nimi nie rozstanę za szybko!
CENA: 9,99 zł









A wam jaki produkt spodobał się najbardziej? 
Na co się skusicie?
Pamiętajcie, że to zimowa edycja limitowana CARNIVAL od marki BELL jest dostępna w Biedronkach od 1 grudnia TYLKO przez dwa miesiące lub do wyczerpania zapasów!


15:34:00 7 komentarze

W końcu dojrzałam do tego, aby kupić droższą paletę cieni. Było to dla mnie dość spore wyzwanie, ponieważ jestem dość wybredna i miałam 3 powody dla których nie mogłam się przez dłuższy czas na nic zdecydować:
1. Paletki MUR z nowych serii mają świetną, wystarczającą jakość - mogę mieć dużo za niską cenę
2. Żadna paleta mnie nie zadowala w pełni (ilość cieni, jakość, kolorystyka i dobór kolorów, np. palety Hudy)
3. Pracując w Sephorze zdążyłam solidnie zapoznać się ze wszystkimi dostępnymi tam paletami i przekonać się, że wcale nie są mi potrzebne do szczęścia.
Cena nie grała roli - na wymarzoną paletę mogłam przeznaczyć dowolną kwotę, jednak musiała mnie chwycić za serce i nie puścić po kilku użyciach. Postanowiłam sobie kupić coś nowego z okazji urodzin, które mam w czerwcu, jednak do sierpnia nie pojawiło się nic co by mnie zainteresowało. Moje serce zabiło mocniej, kiedy premierę miała paleta Urban Decay. Wiedziałam, że musi być moja.

BORN TO RUN to paleta 21 cieni o wykończeniu matowym, satynowym oraz błyszczącym i metalicznym. Można ją podzielić na dwie części pod względem kolorów - zachód słońca i ziemia. Nie pochodzi ona z kultowej serii NAKED, które moim zdaniem nie mają się czym bronić - tylko 12 kolorów, które zlewają się w jednokolorową plamę, wysoka jakość nieadekwatna do średniej, bardzo przeciętnej jakości. BTR stoi kilka poziomów wyżej z jakością i sprawiło, że odzyskałam wiarę w cienie Urban Decay. Cienie zamknięte są w bardzo solidnym, masywnym opakowaniu zamykanym na mocny magnes, a wewnątrz znajdziemy duże lusterko. Design całkowicie przypadł mi do gustu - pełna inspiracja podróżami po świecie, jest to kolaż zdjęć z zakątków naszej Ziemi.  Matowe - to bajka, niesamowicie napigmentowane, bardzo miękkie, ale niepylące, ławo przechodzą na pędzel i na powiekę, pigmentu nie ubywa, a blendowanie i praca nimi to chwila przyjemności. Ani jeden się nie osypuje! Nie mogę o nich powiedzieć ani jednego złego słowa, za wyjątkiem łososiowego cienia, który jest nieco bardziej suchy. Po raz pierwszy polubiłam się z cieniami o wykończeniu satynowym - można z nimi działać jak z matem, jednak dają przy tym bardziej świetliste odbicie. Są bardziej zbite, twarde, pigment trudniej przechodzi na pędzel, jednak praca na powiece należy do bardzo przyjemnych. Cienie błyszczące, metaliczne - tu się chyba nie da niczego zepsuć :) Są miękkie, najlepiej wyglądają nałożone palcem na mokrą powiekę (z bazą, glitter primerem), jednak nie ma problemu z nałożeniem ich pędzlem, a nawet z blendowaniem. Odbijają światło na różne kolory, część z nich nawet na więcej niż dwa, połyskują przez cały dzień.


Poniżej pełen spis kolorów wraz z oznaczeniem (M, S, B):
M-matowy
S-satynowy
B-błysk/metalik

BREAKAWAY (S) - bazowy, jasny beż
STRANDED (B) -  jasne złoto opalizujące na żółto i różowo
BLAZE (B) - niemal cielisty cień dający opalizującą poświatę złoto-różaną
WEEKENDER (M) - ciemniejszy odpowiednik bazowego cienia w macie, dla jasnych karnacji może być za ciemny, jednak można nim fajnie zbudować powiekę w dziennym makeupie
STILL HOT (M) - łososiowy, pastelowy pomarańcz z domieszką różu
RIFF (M) - ulubiony, uniwersalny, transferowy cień do podkreślania załamania, ciepły średni brąz
GOOD AS GONE (S) - ciemny, ciepły czekoladowy brąz z delikatnym złotym pyłem

HELL RIDE (M) - cudowny amarant, róż, fiolet i bordo w jednym
BAJA (M) - najpiękniejszy, ciepły, soczysty i intensywny jesienny/późno-letni pomarańcz
ACCELERATE (B) - pomarańczowo-miedziane złoto
GUILT TRIP (B) - fiolet o chłodnych tonach ze srebrzystą poświatą
IGNITE (B) - jasnopomarańczowe złotko
SMOG (B) - antyczne, brudne złoto
WANDERLUST (B) - zgniła zieleń, ciemne khaki, które przypomina mi kolor dolarów

WILDHEART (S) - amarantowy róż ze srebrzysto-różową poświatą
PUNK (M) - bardzo ciepły brąz o bordowym podbiciu
DOUBLE LIFE (B) - miedziano-różowy brąz
JET (S) - głęboka czerń ze srebrzystym tonem
DRIFT (B) - niesamowity odcień grafitu o srebrnych, sino-fioletowych, chłodnych tonach
RADIO (B) - kolor głębokiego morza, turkusowy, ciemny granat, morski
BIG SKY (B) - jasny turkus o niebieskim/błękitnym i zielonkawym podbiciu

Praca tymi cieniami, tak jak wspomniałam, to czysta przyjemność. Trwałość? Bez problemu utrzymują się cały dzień niezależnie czy nałożę je na korektor czy bazę (Smashbox 24h lub Zoeva). Nie ważą się, nie rolują i nie wchodzą w załamania, nie tracą na intensywności podczas nakładania, pracy, blendowania, a także podczas dnia, istnieje możliwość stopniowania koloru, nie robią plam, wszystko można rozetrzeć. Widzę dość dużą różnicę pomiędzy tą paletą, a paletami, które dotychczas kupowałam, czyli głownie Makeup Revolution.

BORN TO RUN stała się moją ulubioną paletą, od dnia zakupu się z nią nie rozstaję. Towarzyszy mi każdego dnia, bez wyjątku, zabieram ją na każdy wyjazd, zarówno do domu jak i na typowe wyjazdy. 21 cieni idealnie dobranych, aby stworzyć makuep dzienny w 3 minuty, wieczorowy, elegancki, szalony i kolorowy, dosłownie na każdą okazję. Beż, czarny, brązy, różne kolory w przeważającej ciepło-neutralnej tonacji, różne wykończenia. Nic dodać, nic  ująć. Moja paleta idealna i samowystarczalna.







22:00:00 6 komentarze
Tegoroczne wakacje zdecydowanie nie wyglądały jak te w poprzednich latach, spędziłam je w całości w pracy, znajdując jedynie 2 dni wolnego, aby pojechać na Hel na przełomie lipca i sierpnia. Były kontrastem dla tych pełnych wyjazdów i letniego chillu. Jednak nie mogłam sobie pozwolić, aby ten rok zakończył się zaledwie 2 wyjazdami, do Mediolanu w majówkę i na wcześniej wspomniany koniec Polski, we wrześniu kupiłam dwa bilety lotnicze prosto z Warszawy do serca Wielkiej Brytanii. Po raz pierwszy zorganizowałam wyjazd w całości sama, od decyzji, przez kupienie biletu i organizowanie czasu i pobytu, jednak przyznam się, że ten punkt zostawiłam całkowicie na ostatnią chwilę. Dużo świetnych miejsc polecił mi mój kolega, dzięki czemu moja galeria wzbogaciła się o barwne zdjęcia. Po raz pierwszy również wyjechałam z moim młodszym bratem, we dwoje.
Jesienną przygodę rozpoczęliśmy już podczas roku akademickiego (a także roku szkolnego mojego brata), bo wyjazd miał miejsce 8 października i trwał 3 dni. Poza klasycznymi miejscami, które trzeba odwiedzić będąc w Londynie (tj. spacer wzdłuż rzeki po obu stronach zahaczając o kultowe punkty, od Tower Bridge aż do Big Bena, Buckingham i Kensington Palace + Hyde Park), zaglądaliśmy w  kolorowe uliczki, spacerowaliśmy wzdłuż rzeki i odpoczywaliśmy w parkach. Do listy doszło Notting Hill słynne z zjawiskowych kolorowych domków, które jednocześnie zrobiło na mnie największe wrażenie swoją fotogenicznością, sklep M&M's oraz Lego, tunel grafiti, China Town znajdujące się w pobliżu Oxford Street, a także Camden Town słynące z świetnego jedzenia i swojego specyficznego klimatu, innego niż serce Londynu. Nie zabrakło także Borough Market, Natural History Museum czy miejsca, które musi odwiedzić każdy fan Harrego Pottera, czyli peronu 9 i 3/4 na Kings Cross. Obowiązkowy punkt w Londynie to także Primark, w którym zrobiliśmy dość spore zakupy.
Pogoda w Londynie? Cudowna! Stworzona do zwiedzania! 17-20 stopni, słońce, odrobina wiatru, zero deszczu czy chmur.. a przypominam, że był październik (przez pierwsze 2-3 godziny po dojechaniu do Londynku były chmury, które szybko się rozpogodziły)! Lepiej się nam trafić nie mogło, dzięki temu mogliśmy w pełni korzystać z uroków miasta, bez obaw o zmoknięcie czy nawet przeziębienie, do szczęscia wystarczył nam jedynie sweter czy też bluza.
3 dni zleciały w ultra szybkim tempie. Przeszliśmy średnio 50 km w ciągu wyjazdu, co dało się odczuć w nogach już po pierwszym dniu, bardzo mało poruszaliśmy się za pomocą komunikacji. Koniecznie muszę wrócić do tego miasta, jestem pod wielkim wrażeniem.. jego ogromu. Londyn zrobił na mnie pozytywne wrażenie i chętnie odwiedzę kolejne miejsca, których nie miałam okazji poznać podczas tego krótkiego wyjazdu, lista wciąż rośnie, dzięki czemu rośnie też motywacja, aby polecieć tam jeszcze raz. Do zobaczenia wkrótce!










































16:15:00 3 komentarze
Nowsze posty
Starsze posty

O mnie

Jestem Emilia, mam 22 lata. Na moim blogu znajdziesz wpisy o dotyczące urody, mody, a także podróży! Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie i zostaniesz ze mną na dłużej xoxo .
Kopiowanie treści oraz zdjęć zamieszczanych na blogu jest surowo zabronione.
Kontakt: miller.emilia0@gmail.com

Kategorie

RECENZJE basic event lifestyle long hair don't care moda podróże poradnik uroda

Archiwum

  • ►  2019 (5)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  marca (3)
    • ►  stycznia (1)
  • ▼  2018 (29)
    • ▼  grudnia (2)
      • SPEŁNIŁAM MARZENIE! | Warszawski Świąteczny Rynek
      • CARNIVAL | Nowa kolekcja limitowana | BELL
    • ►  listopada (2)
      • Najlepsza paleta UD - BORN TO RUN | Urban Decay
      • Autumn London Story
    • ►  października (1)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2017 (43)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (2)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (4)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2016 (44)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (1)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2015 (40)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2014 (4)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (1)

Popularne posty

  • NUDES | Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick No.13 VS No.16
    NUDES | Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick No.13 VS No.16
  • New shades of NUDE | Nowe kolory MatteCrayon Lipstick | Golden Rose
    New shades of NUDE | Nowe kolory MatteCrayon Lipstick | Golden Rose
  • RÓŻOWY: nie dla wszystkich?
    RÓŻOWY: nie dla wszystkich?
  • Jak uszyć biustonosz z koronki? DIY
    Jak uszyć biustonosz z koronki? DIY
  • Najlepsze cienie za 5 zł?! | Mystik Warsaw | Kontigo
    Najlepsze cienie za 5 zł?! | Mystik Warsaw | Kontigo

Facebook

Szukaj

Obsługiwane przez usługę Blogger.

by