Milano & Bergamo

by - 14:13:00


Stała część czytelników zapewne zauważyła, że w ubiegłym roku pojawił się tylko jeden post podróżniczy, a był to Gdańsk i Sopot na początku 2017 roku. Reszta podróży pojawiała się na moim instagramie (@miller.emilia), np. wyjazd do Grecji czy pobyt w Budapeszcie. Przyznam szczerze, że w tym roku wyjątkowo ciężko było mi gdziekolwiek wyjechać, trudno mi było pogodzić pracę i uczelnię, dlatego pierwszy dalszy wyjazd w tym roku był dopiero pod koniec majówki. Nie miałam określonego celu podróży, poza tym, że chciałam pojechać gdziekolwiek poza granice kraju. Tuż przed świętami Wielkanocnymi kupiłam 3 bilety lotnicze do północnych Włoch. Czemu aż 3? W tym roku postanowiłam dodatkowo po raz pierwszy zabrać ze sobą młodszego brata, czas najwyższy, aby zobaczył jak podróżuje jego siostra i zasmakował trochę świata, nie tylko jeżdżąc na zwykle wakacje :D

Nasza majówka wydłużyła się o 3 dni, podczas gdy wszyscy szykowali się do powrotu do pracy w niedzielę 9 maja.. my o 3 w nocy już byliśmy na nogach i kierowaliśmy się na lotnisko Chopina. Po 2-godzinnym locie wylądowaliśmy z samego rana niedaleko miejscowości Bergamo, naszego pierwszego punktu, który zamierzaliśmy odwiedzić. Podróż z lotniska do centrum miasteczka zajęła zaledwie kilkanaście minut, więc już przed 9 mogliśmy rozpocząć zwiedzanie w promieniach wschodzącego słońca.

Bergamo nie jest dużą miejscowością, jednak dzieli się na dwie części: Miasto Dolne i Miasto Górne. To właśnie w górnej części, Citta Alta, spędziliśmy większość pobytu. Wszystko zaczęło się od kupienia 24-godzinnego biletu obejmującego transport publiczny w całym mieście, w tym także zabytkowe kolejki, którą koniecznie trzeba się przejechać, widoki na drogę przed nami są cudowne! Nie mając określonego planu zwiedzania wchodziliśmy jak zwykle w każdą interesującą nas uliczkę, odkrywając mniej popularne zakątki, bez turystów, bez tłumów, za to wypełnione codziennym, leniwym życiem Włochów. Nie obeszło się bez odpoczynku w parku z widokami na Dolne Miasto. Po popołudniowym chilloucie w naszym mieszkaniu, a jednocześnie po krótkiej burzy, wróciliśmy na stare miasto, tym razem wjechaliśmy drugą kolejką jeszcze wyżej odwiedzając Zamek di San Vigilio i podziwiając zachód słońca po deszczu z ogrodów zamkowych. Do późnego wieczora kręciliśmy się po Citta Alta podziwiając uroki wąskich uliczek.






















 W naszym planie na drugi dzień znalazła się miejscowość Lecco położona nad jeziorem Como. Dojazd z Bergamo to zaledwie pół godziny pociągiem. Krążąc w południe po zaspanym włoskim miasteczku z łatwością bez mapy dotarliśmy na brzeg jeziora. Jest to zdecydowanie jedno z bardziej niesamowitych miejsc - niemal płaski teren na jakim położona jest miejscowość, otoczone jest wysokimi górami (Alpy, naturalna granica ze Szwajcarią), a zza ogromnego jeziora Como z niebiesko-granatową, czystą, przejrzystą wodą wyrastają jeszcze nieco ośnieżone szczyty Alp różnych wysokości. Klimat miejsca niesamowity, przy wodzie jak zawsze jest chłodniej, rześko. Nie bez powodu spędziliśmy nad wodą większość czasu. Po kilku godzinach w tym małym, urokliwym miasteczku, wybraliśmy się w godzinną podróż pociągiem do stolicy Lombardii. Po małym Bergamo i jeszcze mniejszym Lecco, uderzyła nas wielkość tego miasta i odległości między ważnymi punktami. Jednak całą sprawę ułatwia metro, a właściwie jego 5 linii. Popołudnie spędziliśmy w pobliżu placu Duomo (w tym: Teatr La Scala, Galeria Wiktora Emanuela II), następnie wybraliśmy się przez park prosto pod łuk tryumfalny, aby w jego okolicy udać się na aperetivo. Z polecenia wybraliśmy BhangraBar, gdzie za 12 euro za osobę dostaliśmy drinka (alkoholowy lub bez), a ogromny stół z jedzeniem na słodko i słono w indyjsko-włoskim stylu był do naszej dyspozycji bez końca. Dzień zakończyliśmy spacerem po okolicy.












Trzeci dzień przywitał nas równie słoneczną pogodą, co poprzednie. Cały dzień poświęciliśmy na poznawanie Mediolanu, nie tylko wizualnie, z pomocą metra, a także smakowo. Rozpoczęliśmy go od spaceru w parku i włoskiego śniadania w plenerze. Ten dzień należał do wyjątkowo jedzeniowych - wybór w Mediolanie był ogromny, zaczynając od niesamowitej pysznej kawy i ciastek, przez lody, pączki ze słonym nadzieniem, aż po lokalną pizzę na z prosecco i kanapką na start... to wszystkie przyjemności mieliśmy jednego dnia! Na naszej mapie pojawiły się nowe miejsca, między innymi stadion, pionowy ogród, oraz parki wieczorową porą - chyba wyjątkowo upodobaliśmy sobie chill w cieniu pośród drzew, parki na zachodzie wyjątkowo sprzyjają wypoczynkowi. Ostatnie dwie godziny w Mediolanie towarzyszył nam deszcz, jednak nie kombinowaliśmy i czekaliśmy spokojnie na transport na lotnisko na ogromnym dworcu do północy.














Wyjazd nie wyszedł nas drogo, zresztą jak zawsze. Bilety lotnicze nie przekorczyły 250 zł w dwie strony, natomiast bilety na komunikację miejską i transport między miastami wyniosły 100 zł. Pierwszy nocleg w Bergamo był nieznacznie droższy od drugiej nocy w Mediolanie. Był to wyjazd zdecydowanie obfity w pyszne jedzenie, w większości w poleconych miejscach, co cieszyło naszą trójkę. Włochy to zdecydowanie miejsce, do którego mogę wracać, uwielbiam tutejszy klimat, architekturę, różnorodność krajobrazów, roślinność i piękne słońce oraz wspaniałą pogodę! I mogę otwarcie przyznać, że jestem zakochana w tym kraju od pierwszego swojego pobytu tutaj 10 lat temu! Dlatego też plany wobec tego kraju mam ogromne. Od pojedyńczych miast, przez łączony trip, np. po północy (z zachodu na wschód). Interesuje mnie każde miejsce w tym kraju, od góry do dołu. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się odwiedzić Wenecję, Bolonię, Neapol lub Florencję, a może zrobię objazdowy trip po całym kraju?

You May Also Like

2 komentarze

  1. Super fotografie :D
    rilseee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabyś polecić jakieś miejscówki z jedzeniem w Mediolanie? Zainteresowała mnie pizza, paczki i prosecco!

    OdpowiedzUsuń