Dzień, moment, chwila, w którym każdy jest szczęśliwym, kolorowym i beztroskim dzieckiem. Dla mnie to taki mały Woodstock, na który niestety nie udało mi się jeszcze ani razu pojechać (chociaż starałam się..). Taki mały Woodstock, gdzie nikt się niczym nie przejmuje, wszyscy chodzą kolorowi i szczęśliwi, dobrze się bawią, a dookoła… jest mnóstwo gimbusów XD
Rozumiem, że jest to bardzo dużo selfie, ale niestety nie mogłam się powstrzymać, a nie posiadając innych zdjęć nie miałam wyboru.
Czekałam na ten dzień od tygodnia. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się być na tego typu imprezie, co sprawiło, że ciekawość zżerała mnie jeszcze bardziej, jak to wszystko może wyglądać. Setki obejrzanych zdjęć i filmików nie dały mi całkowitego wyobrażenia. Relacje znajomych również wcale nie pomogły, a nawet jeszcze mocniej zachęciły do pojawienia się tam i przeżycia tego. Tak więc się stało, kupiliśmy proszki, niebieski i różowy, jednak uważam, że dycha za ‚proszek szczęścia’ to ciut za dużo, weszliśmy na dach i zobaczyliśmy masę gimbusów z kolorowymi twarzami. Na miejscu spotkałam masę znajomych, jednak na kilkanaście minut przed pierwszym wyrzutem odnalazłam Gejbi. Znajdowałam się wraz z Wojtkiem i nią w samym centrum. Oczywiście, nie ma chyba takiej osoby, która by wytrzymała do samego końca i nie wyrzuciła choć trochę prochów, tak więc każdy, nawet my, był już w kolorach. Po odliczeniu od trzech do jednego kolorowe proszki poleciały do góry, czyniąc wszystkich kolorowych jak tęcza, a nawet bardziej, skoro tęcza ma tylko 7 kolorów. Jest to moment najbardziej wyczekiwany, a przy okazji najbardziej widowiskowy, jednak nie koniecznie chciałam je oglądać od boku i robić zdjęcia. Wybrałam bycie kolorową.
Proszek wyleciał w górę i zgodnie z prawem fizyki musiał opaść barwiąc wszystkich. Ale nikt nie przemyślał, tego, że proszek wpadnie także do oczu, nosa i ust. Ale cóż, było śmiesznie. Pył zaczął opadać, a my wydostaliśmy się z tłumu. Póki byliśmy jeszcze ładnie pokolorowani postanowiliśmy porobić zdjęcia.
Rozumiem, że jest to bardzo dużo selfie, ale niestety nie mogłam się powstrzymać, a nie posiadając innych zdjęć nie miałam wyboru.
Zeszliśmy na sam dół galerii, usiedliśmy na murku przed nią, pożegnaliśmy się z G. i wróciliśmy z W. na drugi wyrzut proszków. Po całej (jeszcze nieskończonej, ale dla nas już tak) imprezie poszliśmy w stronę centrum miasta, gdzie przesiedzieliśmy już do 22 (no prawie). Kolorowi, uśmiechnięci, beztroscy i szczęśliwi. Ludzie, jak to zwykle przyglądali się, ale nie zauważyłam, żeby coś im sie nie podobało, raczej się uśmiechali, a nawet pytali (starsi) o co chodzi. Nie spotkaliśmy się również z niemiłymi komentarzami (ufff). Nie wiem, czy ktoś może sobie wyobrazić jakie to przyjemne dla mnie chodzić po mieście tak pomalowanym.. mały Woodstock..
Gdybym miała ocenić ten festiwal, myślę, że było to udane wyjście, może ze względu na dobrą zabawę i odpowiednie towarzystwo. Z pewnością nie poradziłabym sobie będąc tam sama, nie bawiłabym się tak dobrze, ani nie miałabym takich wspomnień i przeżyć. Wszystko okej, ale ta muzyka, ten rodzaj zabawy (skakanie góra-dół i machanie łapami) nie jest dla mnie. Co z tego, że na rockowo-metalowych koncertach jest podobnie, tylko muzyka w tle się różni.. Zwyczajnie nie potrafiłabym wytrzymać w takim gronie z muzyką elektroniczną dłużej niż pół godziny… Chociaż znaleźli się również ‚swoi’.
Polecam każdemu taką imprezę, bo mimo wszystko przeżycia niesamowite i warte.
Dzień jednak nie skończył się tak jak bym chciała. Co z tego, że było cudownie? świetnie? idealnie? lepiej być nie mogło? W takim razie może być gorzej i tak się porobiło, że w ciągu kilku sekund, podczas których dotarły do mnie słowa, mój humor się zwyczajnie zawalił. I do samego końca spotkania, może pół godziny, a może więcej, czułam się okropnie i ponuro. (Dzięki mamo, że potrafisz zniszczyć każdy dobry dzień)
A weźcie tu zmuście tego człowieka do uśmiechnięcia się i pokazania że jest szczęśliwy, no!
Próba zakończona sukcesem!
Takim słodkim zdjęciem żegnam was i życzę dobrej nocki! :*
5 komentarze
Genialne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
Ej ten wianek ci sie wpasował ! Ja jestem jedyną osobą w Kielcach której tam nie było,chyba jedyną...
OdpowiedzUsuńWidzisz, przewidziałam sytuację i wzięłam go ze sobą :3
UsuńNie przejmuj się, będą takie kolejne imprezy!
Zazdroszczę ci że byłaś na tym festiwalu zazdro max ! :D
OdpowiedzUsuń• zapraszam do skomentowania posta u mnie pt "sen świadomy" (bardzo o to proszę, to będzie bardzo miłe z twojej strony :*) oraz jak ci się spodoba blog- zaobserwuj •
http://lovett-lov.blogspot.com/
Pozdrawiam ! :)
ღ Lovett Lov ღ
Chciałabym to przeżyć :o
OdpowiedzUsuńSupii wianek
http://zolilollix.blogspot.com/