(Brat właśnie dał mi godzinę na napisanie posta. Udało się)
Ferie w Świętokrzyskiem właśnie się rozpoczęły, ale moje trwały kilka dni dłużej. Z racji tego, że przeziębiłam się w pierwszym tygodniu lutego i chodziłam do szkoły, choroba tak się rozwinęła, że od tamtego piątku do tej środy siedziałam w domu. Niestety, nie mogłam sobie pozwolić na więcej, gdyż biologia, chemia i wypracowanie z polskiego bardzo na mnie czekały. Mimo wszystko wstrzymywałam się z napisaniem tego posta przez cały tydzień, ale o powodach zaraz.
Za oknem, na moje szczęście robi się coraz cieplej, już widać nadchodzącą wiosnę. Szczerze mówiąc.. aż chce się żyć. Nie cierpię tej pochmurnej, przygnębiającej pogody. Ostatnie dni przypomniały mi znów czym jest słońce. Oczywiście, pomimo ciągłego kataru i napadu kaszlu spędziłam wczorajsze Walentynki w mieście. korzystam z każdego promienia słonecznego i napawam się dobrą energią na zapas, na te ponure dni. Również wam to polecam.
Powodem wstrzymywania się od napisania postu było głownie oczekiwanie na przysyłki + dokończenie zakupów (kupienie brakujących 'składników'). Jedna z Empiku, druga z Mintishopu. Dziś mowa właśnie o tej drugiej. Z powodu choroby postanowiłam poszperać w internecie, poszukać jakiś paletek z cieniami.. Ostatnimi czasy strasznie się tym zainteresowałam, gównie za sprawą mojej ukochanej Red Lipstick Monster. Uwielbiam ją. Zapragnęłam paletki Naked... ale stwierdziłam, że przesada.. Nie będe wydawać dwóch stów na kosmetyk, zwłaszcza kiedy jestem super początkująca, jeśli chodzi o cienie... i tak krążąc po internecie odkryłam firmę Makeup Revolution i porównanie jej palet z serii ICONIC (1,2,3) do oryginalnej NAKED (odpowiednio 1,2,3).. i zakochałam się. Czytałam, oglądałam filmiki.. i we wtorkowy wieczór wylądowałam na Mintishopie PRÓBUJĄC COS WYBRAĆ SPOŚRÓD TAKIEJ ILOŚCI KOSMETYKÓW TEJ FIRMY, a w środę o 11 już płaciłam za wybrane produkty. Postanowiłam nie szaleć. Spokojnie. Najpierw sprawdzę czy ta jakość jest taka, jak wszyscy chwalą.
Co mnie zdziwiło.. Przesyłka była już w paczkomacie drugiego dnia, tj. czwartek po południu, o 15. Otwierając ją byłam bardzo mile zaskoczona, z jaką dokładnością jest to zapakowane. Tekturowe pudełko, wewnątrz kolorowa papierowa, zaklejona torba, a w niej kosmetyki owinięte folią bąbelkową.. i krówka! Chyba najlepsza jaką ostatnio jadłam!
Odpakowywanie paczki wzbudzało we mnie coraz większe emocje,, aż w końcu mogłam zanurzyć palce w kolorowych cieniach i różach do policzków.
Jeżeli chodzi o sam sklep internetowy Mintishop, w skali do 10.. dostaje ode mnie 10.
Jestem bardzo mile zaskoczona. Szybkość usługi, jakość, bezpieczeństwo paczki, możliwość kontaktu i powiadomienia na maila, telefon o zatwierdzeniu, wysłaniu i możliwości odbioru paczki.. Plus słodka niespodzianka i 5% rabatu na kolejne zakupy? Dla mnie bomba. Wrócę tam jeszcze nie raz.
Co do zamówionych produktów są nimi paletka cieni i paletka róży do policzków z Makeup Revolution oraz dwustronny pędzelek z Catrice.
Zaczynając od pędzelka, to z początku chciałam zamówić z tej samej firmy co paletki, ale aktualnie nie mieli. Więc skusiłam się na ten i nie zawiodłam się. Kosztował zaledwie 11 zł. Dobrze trzyma cień, ma gęste włosie i go nie gubi, zapakowany w plastikową 'kosmetyczkę' na suwak (nie mam pojęcia jak to nazwać.. jak te szczelne opakowania na żywność). Już się z nim polubiłam. Myślę, że bedzie on dobry na początek kariery.
Revolution - Makeup Revolution London - BLUSH - Ultra Blush Palette All About Pink
Róż, a raczej róże do policzków od MR to strzał w 10! Paletka zawiera 8 odcieni, od rozświetlających, przez delikatne, do intensywnych, a wręcz neonowego różu. Jest to mój pierwszy kosmetyk z tej serii i już wiem że się z nim nie rozstanę. Tak jak w całej firmie, zakochałam się również w nim. Pudełko wykonane z wysokiej jakości plastiku, z dużym lusterkiem wewnątrz (wielkość całej pokrywy), średnica jednego 'kółeczka' to około 3,5 cm, czyli dość dobrze, by zanurzyć w nim pędzel. Ani na kolorze, ani na trwałości się nie zawiodłam. Utrzymał się cały dzień na policzkach, a twarz z nim komponowała się świetnie (wyznaję zasadę, że lepiej mniej niż więcej, to też na pierwszy raz nie nałożyłam do jak klałn, tylko delikatnie, każdy się musi oswoić). Cena: 30 zł.
Revolution - Makeup Revolution London - FLAWLESS - Ultra Eyeshadows (32)
Paletka zawiera 32 cienie, od matowych (które, jak się można dowiedziec z innych recenzji są najgorsze) przez satynowe, perłowe, rozświetlające.. po prostu zawierają wszystko. Opakowanie nieco większe od rózy, wykonane identycznie, również z lusterkiem. I przede wszystkim brak zbędnego patyczka do malowania! Średnica cieni to 2cm. Do wyboru z tej serii (Flawless), o ile się nie mylę, są 4 warianty kolorystyczne. 2 z nich to bardziej nude, jeden bardziej kolorowy i mój czyli połączenie nude + kolorów (burgund, butelkowa zieleń, granat, miedziany, złoty)
Również z trwałością i kolorem się nie zawiodłam, nakłada się je wręcz wyśmienicie, nie potrzeba wiele, a kolor jest i tak intensywny.
Jestem niezmiernie zadowolona z tych zakupów. Myślę, że obie paletki sprawdzą się w kosmetyczce dopiero rozpoczynającej karierę z malowaniem, jak i już trwającej w zabawie dziewczynie. Wydawać by się mogło, że firma niewarta uwagi, ale zdążyła już zrobić spore zamieszanie, więc za taką cenę warto się skusić, zwłaszcza, że firma jeszcze młoda i jakość, można powiedzieć, powala na kolana (jak na taką cenę). Zdecydowanie polecam wszystkim Makeup Revolution!
Za oknem, na moje szczęście robi się coraz cieplej, już widać nadchodzącą wiosnę. Szczerze mówiąc.. aż chce się żyć. Nie cierpię tej pochmurnej, przygnębiającej pogody. Ostatnie dni przypomniały mi znów czym jest słońce. Oczywiście, pomimo ciągłego kataru i napadu kaszlu spędziłam wczorajsze Walentynki w mieście. korzystam z każdego promienia słonecznego i napawam się dobrą energią na zapas, na te ponure dni. Również wam to polecam.
Powodem wstrzymywania się od napisania postu było głownie oczekiwanie na przysyłki + dokończenie zakupów (kupienie brakujących 'składników'). Jedna z Empiku, druga z Mintishopu. Dziś mowa właśnie o tej drugiej. Z powodu choroby postanowiłam poszperać w internecie, poszukać jakiś paletek z cieniami.. Ostatnimi czasy strasznie się tym zainteresowałam, gównie za sprawą mojej ukochanej Red Lipstick Monster. Uwielbiam ją. Zapragnęłam paletki Naked... ale stwierdziłam, że przesada.. Nie będe wydawać dwóch stów na kosmetyk, zwłaszcza kiedy jestem super początkująca, jeśli chodzi o cienie... i tak krążąc po internecie odkryłam firmę Makeup Revolution i porównanie jej palet z serii ICONIC (1,2,3) do oryginalnej NAKED (odpowiednio 1,2,3).. i zakochałam się. Czytałam, oglądałam filmiki.. i we wtorkowy wieczór wylądowałam na Mintishopie PRÓBUJĄC COS WYBRAĆ SPOŚRÓD TAKIEJ ILOŚCI KOSMETYKÓW TEJ FIRMY, a w środę o 11 już płaciłam za wybrane produkty. Postanowiłam nie szaleć. Spokojnie. Najpierw sprawdzę czy ta jakość jest taka, jak wszyscy chwalą.
Co mnie zdziwiło.. Przesyłka była już w paczkomacie drugiego dnia, tj. czwartek po południu, o 15. Otwierając ją byłam bardzo mile zaskoczona, z jaką dokładnością jest to zapakowane. Tekturowe pudełko, wewnątrz kolorowa papierowa, zaklejona torba, a w niej kosmetyki owinięte folią bąbelkową.. i krówka! Chyba najlepsza jaką ostatnio jadłam!
Odpakowywanie paczki wzbudzało we mnie coraz większe emocje,, aż w końcu mogłam zanurzyć palce w kolorowych cieniach i różach do policzków.
Jeżeli chodzi o sam sklep internetowy Mintishop, w skali do 10.. dostaje ode mnie 10.
Jestem bardzo mile zaskoczona. Szybkość usługi, jakość, bezpieczeństwo paczki, możliwość kontaktu i powiadomienia na maila, telefon o zatwierdzeniu, wysłaniu i możliwości odbioru paczki.. Plus słodka niespodzianka i 5% rabatu na kolejne zakupy? Dla mnie bomba. Wrócę tam jeszcze nie raz.
Co do zamówionych produktów są nimi paletka cieni i paletka róży do policzków z Makeup Revolution oraz dwustronny pędzelek z Catrice.
Zaczynając od pędzelka, to z początku chciałam zamówić z tej samej firmy co paletki, ale aktualnie nie mieli. Więc skusiłam się na ten i nie zawiodłam się. Kosztował zaledwie 11 zł. Dobrze trzyma cień, ma gęste włosie i go nie gubi, zapakowany w plastikową 'kosmetyczkę' na suwak (nie mam pojęcia jak to nazwać.. jak te szczelne opakowania na żywność). Już się z nim polubiłam. Myślę, że bedzie on dobry na początek kariery.
Revolution - Makeup Revolution London - BLUSH - Ultra Blush Palette All About Pink
Róż, a raczej róże do policzków od MR to strzał w 10! Paletka zawiera 8 odcieni, od rozświetlających, przez delikatne, do intensywnych, a wręcz neonowego różu. Jest to mój pierwszy kosmetyk z tej serii i już wiem że się z nim nie rozstanę. Tak jak w całej firmie, zakochałam się również w nim. Pudełko wykonane z wysokiej jakości plastiku, z dużym lusterkiem wewnątrz (wielkość całej pokrywy), średnica jednego 'kółeczka' to około 3,5 cm, czyli dość dobrze, by zanurzyć w nim pędzel. Ani na kolorze, ani na trwałości się nie zawiodłam. Utrzymał się cały dzień na policzkach, a twarz z nim komponowała się świetnie (wyznaję zasadę, że lepiej mniej niż więcej, to też na pierwszy raz nie nałożyłam do jak klałn, tylko delikatnie, każdy się musi oswoić). Cena: 30 zł.
To zdjęcie odzwierciedla kolory, robione przy dobrym świetle, ale niestety już umoczyłam paluszki w różach. |
Revolution - Makeup Revolution London - FLAWLESS - Ultra Eyeshadows (32)
Paletka zawiera 32 cienie, od matowych (które, jak się można dowiedziec z innych recenzji są najgorsze) przez satynowe, perłowe, rozświetlające.. po prostu zawierają wszystko. Opakowanie nieco większe od rózy, wykonane identycznie, również z lusterkiem. I przede wszystkim brak zbędnego patyczka do malowania! Średnica cieni to 2cm. Do wyboru z tej serii (Flawless), o ile się nie mylę, są 4 warianty kolorystyczne. 2 z nich to bardziej nude, jeden bardziej kolorowy i mój czyli połączenie nude + kolorów (burgund, butelkowa zieleń, granat, miedziany, złoty)
Również z trwałością i kolorem się nie zawiodłam, nakłada się je wręcz wyśmienicie, nie potrzeba wiele, a kolor jest i tak intensywny.
Jestem niezmiernie zadowolona z tych zakupów. Myślę, że obie paletki sprawdzą się w kosmetyczce dopiero rozpoczynającej karierę z malowaniem, jak i już trwającej w zabawie dziewczynie. Wydawać by się mogło, że firma niewarta uwagi, ale zdążyła już zrobić spore zamieszanie, więc za taką cenę warto się skusić, zwłaszcza, że firma jeszcze młoda i jakość, można powiedzieć, powala na kolana (jak na taką cenę). Zdecydowanie polecam wszystkim Makeup Revolution!
Miłego dnia! :*
0 komentarze