Ostatnio mam niesamowity problem z organizacją czasu, za co was bardzo przepraszam!
Jeśli się szybko nie ustatkuje będę mieć problemy nie tylko z systematycznością na blogu, ale też w szkole.
Dziś pozostawiam Was z mniejszą, niż zwykle ilością tekstu, za to ze sporą dawką zdjęć. Zapraszam!
Tego roku postawiłam na aktywny wypoczynek. Nie spędziłam wolnego czasu wylegując się na plaży, za to dzielnie przemierzałam stolice Europy i polskich krain geograficznych.
Można by powiedzieć, że luźne dni zaczęły się wraz z wyjazdem z klasą w Bieszczady w połowie czerwca :)
Jednak pierwszy ruch wykonaliśmy razem z moim chłopakiem do Zakopanego na 3 dni.Był to nasz pierwszy wspólny wyjazd na więcej niż jedną noc. Oczywiście to był dopiero początek naszych przygód i podróży. Dzień po powrocie ze stolicy gór wyruszyliśmy do Warszawy, która z czasem stała się dla nas chlebem powszednim i do tej pory jest dla nas na wyciągnięcie ręki. Nie skończyło się na jednokrotnym wyjeździe, bo na początku lipca, w upalny poranek znów zawitaliśmy w stolicy.
Cała relacja TUTAJ
Mało kto wie, że w drugim tygodniu lipca wyjechałam z rodzicami i braćmi do Niemiec na kilka dni, zahaczając po drodze o Wrocław. Głównym celem był Legoland, który był marzeniem mojego brata. Podczas pobytu odwiedziliśmy także studenckie miasteczko Ulm, Gunzburg, w którym znajdował się Legoland, Monachium między innymi z stadionu Allianz Arena, oraz położone na wschodzie Niemiec Drezno. Każde z tych miast miało swój niepowtarzalny klimat. Małe, bądź mocno zaludnione, posiadające ciekawą historię lub z widocznymi wpływami wschodu.
Po jednym dniu przerwy, spędzonym na zakupach w poszukiwaniu kosmetyków o pojemności 100 ml do samolotu, wyruszyłam w pierwszą samodzielną podróż za granicę z moim chłopakiem. Rzym był dopiero początkiem. Zachęceni pozytywnymi wrażeniami po wspólnej, dłuższej wyprawie zdecydowaliśmy się na wyjazd na Przystanek Woodstock, gdzie łącznie byliśmy 5 dni przeżywając najpiękniejsze chwile wśród ludzi podobnych sobie.
Tydzień po powrocie spędziłam 2 dni na pielgrzymce, a następnie ponownie wyjechałam z Wojtkiem do Wilna. Dopiero po powrocie, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem klasy maturalnej, zaznałam odrobiny spokoju. Ostatni weekend spędziliśmy w Warszawie żegnając wakacje przy pięknej pogodzie.
WILNO
Po kilku dniach w szkole ponownie wyruszyłam z moim chłopakiem, tym razem do Pragi na 4 dni. Pełna relacja na dniach, myślę, że warto tu zostać, aby ją przeczytać, obejrzeć zdjęcia oraz zapoznać się z pewną niespodziankę z tej okazji.
Zaliczę te wakacje do najlepszych w swoim życiu. Może nie odpoczęłam, może moje włosy przeżywały kryzys, a skóra prosiła o nawilżenie. Może wracałam zmęczona po każdym wyjeździe, ale za to straciłam kilka zbędnych kilogramów i poprawiłam sobie kondycję. To były wakacje pełne nowych doświadczeń, miejsc, ludzi. Wakacje pełne nowości. Wszystko poza Niemcami opłaciłam sobie sama, zorganizowałam i przeżyłam z moim chłopakiem. I czuję się dumna, że nie tylko razem, ale też sama sobie bardzo dobrze poradziłam. Nie zgubiliśmy się, nie okradli nas, nic nie straciliśmy, nie porwali nas, za to bardzo dobrze sobie radziliśmy solo i w zespole oraz udowodniliśmy sobie i innym, że jesteśmy kreatywni w planowaniu wakacji, że nie lubimy siedzieć na tyłkach cały wolny czas, że daliśmy radę i w Polsce i za granicą. Że wróciliśmy cali i prawie zdrowi.
I wiecie co? Odpoczęłam teraz.. i znów mam ochotę ruszyć w świat, czuję niedosyt!
Czas na magiczne cyferki!
Niemal 12 tysięcy kilometrów w podróży - samolotem, pociągiem, samochodem, busem, autostopem
Ponad 400 kilometrów pieszo
Koszt 'moich' wakacji: około 1500-1600 zł (cena obejmuje dojazdy, noclegi, wyżywienie, przyjemności)
Ilość dni spędzonych w podróży: ok. 42 dni
Kiedy podliczyłam wszystko, zdałam sobie sprawę, że te cyferki, prawie nic nie znaczące, jednak robią wrażenie.
I wiecie co? Odpoczęłam teraz.. i znów mam ochotę ruszyć w świat, czuję niedosyt!
Czas na magiczne cyferki!
Niemal 12 tysięcy kilometrów w podróży - samolotem, pociągiem, samochodem, busem, autostopem
Ponad 400 kilometrów pieszo
Koszt 'moich' wakacji: około 1500-1600 zł (cena obejmuje dojazdy, noclegi, wyżywienie, przyjemności)
Ilość dni spędzonych w podróży: ok. 42 dni
Kiedy podliczyłam wszystko, zdałam sobie sprawę, że te cyferki, prawie nic nie znaczące, jednak robią wrażenie.
Wakacje warte powtórzenia! Jestem pewna, że za rok będą nie gorsze niż te w tym roku! Wszystkim życzę takich chwil jak moje!
2 komentarze
Wow, trochę 'szlone' wakacje :) I bardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Faktycznie nie marnowaliście czasu. Bardzo fajnie, że postanowiliście zobaczyć trochę swiata. Trzeba to robic dopóki jest zdrowie.
OdpowiedzUsuń